*Poniedziałkowy poranek*
Siostry Woodley popędziły do szkoły, jak co poniedziałek. Rosie miała pierwszą matematykę, a Meredith historię. Nienawidziła historii, ale cóż może poradzić na to, że musi się jej uczyć.
Takie życie.Dziewczyny nie miały zbyt daleko do szkoły, około 10-15 minut drogi spacerkiem.
Po drodze gadały o ślubie Rosie-głównym wydarzeniu miesiąca ( albo nawet życia ) .
Gdy dotarły do szkoły rozeszły się do swoich klas, jak gdyby nigdy nic. W klasie Meredith ( 2b ), wszystko było po staremu...
-Wszystko jest jak zawsze...-myślała Meredith. ...
Lucilla przegląda nowe trędy, Emma gada z Jessicą, Jamie i Valerie znów się do siebie kleją, a Bethany coś rysuję...Jednak czegoś tu brakuje...Już wiem. Nie ma Cloe!!!- zauważyła dziewczyna.
Podeszła do Bethany, przywitała się i zaczęły rozmowę.
-Dziewiąty cud świata! Nie ma Cloe! Albo jest chora, albo miała wypadek u fryzjera i boi się pokazać publicznie. Jak myślisz, Beth?
-Raczej ta druga opcja. A w ogóle to dziewiąty cud świata? Nie ósmy?
-Nie, ósmy był kiedy Josh po raz pierwszy nie spóźnił się na spotkanie.
Obie zaczęły się śmiać, ale po chwili przestały. Do klasy weszła jakaś kobieta.
Okazało się, że jest naszą nową nauczycielką od historii. Profesor Maps
( tak kazała do siebie mówić ) , wyglądała groźnie, ale było bardzo miła.
A co do lekcji, to cały czas przedstawialiśmy się i rozmawialiśmy o sobie. W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy rzucili się do drzwi. Lekcje i przerwy mijały. Nastała przerwa obiadowa. Chris,Charlie i Josh grali w szatni w wyzwania.
-Hmmm....Josh....Jakie by ci tu dać wyzwanie...Wiem. Wyznasz Lucilli co do niej czujesz i masz dwa tygodnie, żeby się ze wszystkim zorganizować.
-Mega pomysł Chris. Ciekawe, czy Josh podoła temu wyzwaniu...
-Jeśli nie, jest mi winny paczkę żelków, chipsy, jedną butelkę Las Vegas i odrabia za mnie calutką pracę domową przez miesiąc..
-O nie...Ten Chris to ma pomysły...-myślał Josh. Wiedział jednak, że da radę. Zadzwoniła dzwonek na lekcje. 2b miała teraz lekcję muzyki. Lekcja była taka w miarę...dopóki Profesor Song nie zadał pracy domowej.
-Jako pracę domową, wszyscy napiszą własną piosenkę. Temat dowolny, termin za dwa tygodnie.
Wszystkim podobała się taka forma pracy domowej. Josh uznał, że może napisać piosenkę o swoich uczuciach do Lucilli i zrealizuje wyzwanie. Akurat trafił mu się dobry termin.
*Po szkole, u dziewczyn*
Dziewczyny gadały o wszystkim i niczym...
-Beth, twój sen był nieprawdziwy. Josh nic nie zrobił. Pamiętaj, że to był tylko sen, a nie jakaś przepowiednia czy proroctwo.
-Może nie, ale czuję, że coś się wydarzy....
Bethany miała rację. Nikt nie wiedział co będzie dalej, nikt nie myślał o przyszłości.
Zobaczymy co będzie dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz